Skąd w niektórych grupach taki hejt na 15-minutowe miasta?

Zauważyłem, że pod niektórymi postami lub filmami mówiącymi - np. o samochodach elektrycznych, wycofaniu diesli, normach emisji, remontach dróg, korkach, autobusach/tramwajach - pojawia się spora ilość komentarzy które krytykują "15 minutowe miasta".

Komentarze te opisują jak rządy chcą nas zniewolić w tych 15 minutowych miastach, zabrać wolność, samochody, uniemożliwić poruszanie się. "Lockdown klimatyczny"?

Aktualnie mieszkam w miejscu gdzie mogę prawie wszystko załatwić w <15 minut piechotą i jednocześnie mam samochód którego używam co weekend na dłuższą podróż. Wcześniej mieszkałem w miejscu, gdzie poza małymi zakupami, zawsze musiałem minimum 15 minut dojechać do miasta, a tam nieraz spędzić kolejne 20 w korkach (o ile nie musiałem jechać w godzinach szczytu).

Domyślam się, że to jakieś rozszerzenie tej ogólnej nienawiści do ekologii. Nie rozumiem tylko dlaczego, brak konieczności stania w korkach, szukania miejsc parkingowych na zatłoczonych parkingach czy bezwzględna konieczność jazdy samochodem (bez alternatyw) jest uważana jako szczyt wolności?

Definicja dla tych co nigdy nie słyszeli: 15 minutowe miasto to projekt urbanistyczny, który zakłada stworzenie przestrzeni miejskiej, w której wszyscy mieszkańcy miasta mają dostęp do podstawowych usług i miejsc pracy w odległości 15 minut pieszo lub za pomocą zrównoważonego środka transportu.